sobota, 30 sierpnia 2014

Decyzja o tym czy kot będzie tylko w domu czy będziemy wychodzić na trawkę ważyła się kilka tygodni.Wielkie chęci miałyśmy z córką, że kotek będzie wyprowadzany na dwór dopiero po zaszczepieniu. Poczytałam blogi i już wiem, że miauczący kot o pod drzwiami to nie dla mnie. Poza tym mało bezpieczne jest moje podwórko, pełno psów, które naraziły by kota na stres. Na razie kot został kotem parapetowym.
Początki były z zachowaniem pełnej ostrożności, bo nie wiedziałam jak zachowa się kot.









Zmiana szelek na bardziej w męskim kolorze





Teraz kotek siedzi na parapecie bez szelek, ale zawsze mam go w zasięgu wzroku, wystarczy mała muszka aby kotek oszalał.



Dosyć o kocie naszym siatkarzom trza kibicować!
Jak zawsze dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze.
W następnym poście napiszę o pierwszej i drugiej wizycie u weterynarza i czego dowiedziałam się o swoim Timonku.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Bardzo, a to bardzo dziękuję za miłe komentarze.
Dziękuję Ani i Andrzejowi za inspirację.
Pierwsze koty za płoty.
Ten blog to takie miejsce gdzie mogę pisać o swoim kocie co chcę, kto będzie miał ochotę to będzie czytał. 
Dla mnie to chronologiczny zapis dnia codziennego z życia koteczka.
W pracy staram się nie zanudzać innych, bo nie każdy lubi takich kocich opowieści.
Ale nie o tym chciałam pisać.
Więc po przywiezieniu Timona do naszego domu, biedne kocisko przemykało się po domu przez trzy dni.
Przez trzy dni spał pod naszą kanapą. Unikał z nam kontaktu. Była rozpacz ze strony córki, że kot jest dzik.
Tłumaczyłam żeby dać mu czas musi się oswoić.
Po owym okresie kotek bardziej się ośmielił, zaczął zwiedzać mieszkanie wszystko obwąchując. Nawet nastawiał się tak jakby chciał strzyknąć moczem każdy kąt, o mały włos a dostałam bym zawału jak to zobaczyłam. Ale to były pozory oznaczanie terytorium wszak kotek już wykastrowany.
Bawił się chętnie wędką i ganiał za piłeczkami, ale o pogłaskaniu, wzięciu na ręce lub przytuleniu można zapomnieć, Timon nie pozwalał na to, no i kolejna rozpacz bo kotek jest niedotykalski.
Ło matko i córko, kogo ja przygarnęłam, przecież miał być miziak i przytulak, tak zapewniała pierwsza właścicielka.
W następnym poście znowu coś naskrobię o początkach Tima w naszym domu.
Parę fotek rudego i do miłego.







sobota, 23 sierpnia 2014

Chyba oszalałam, założyłam drugiego bloga i to o kocie.
Jednego bloga już prowadzę o moich pasjach.
Co mnie skusiło? Spodobał mi się blog  http://rudykotandrzej.blogspot.com/ i się zaraziłam.
Może bardziej pamiętnik wydarzeń związanych z kotkiem? Pamiętnik?
Mój kocur zwie się Timon, jestem jego drugim właścicielem, przygarnęłam go 18.06.2014.
W sierpniu skończył lub skończy rok.
Pstrykam całą masę zdjęć i postanowiłam pochwalić się nimi przed całym światem.
Chyba oszalałam...
Pierwsze dni w naszym domu.






Trzy dni kotek chował się w różnych zakamarkach, potem zdobył się na odwagę i wyszedł wszystko obwąchać i zgubić całą masę sierści.
W następnym poście będzie o braku cierpliwości nowych opiekunów.