środa, 7 stycznia 2015

W dzisiejszym poście nie będzie żadnych zdjęć słodkiego Timonka.
Jestem obrażona na mojego kota, bo wściekłość już mi minęła.
Kiedy bawię się z moim kociakiem, nigdy nie mam pewności jak się ta zabawa skończy.
Wczesny poranek leżę w łóżeczku a obok leży kotek. Bawimy się, jedną rękę ma pod kołdrą, którą kot próbuje wygrzebać, większość z nas wie jak kot reaguje na schowane kończyny pod kołdrą. Druga moja ręka swobodnie leży na wierzchu i nagle ni z gruszki ni z pietruszki, kot atakuje właśnie nic niewinną rękę z taką zajadłością, że aż mnie zamurowało.
Moja reakcja była natychmiastowa za nim informacja dotarła do mojego mózgu, kot dostał klapa w rudy tyłek i został zamknięty w pokoju.
Idę do łazienki krew się leje, patrzę na łokieć rozcięty na całej długości, szybko woda utleniona w ruch i tamowanie krwawienia.
Siedzę w kuchni i jak narkoman muszę napić się kawy... kot w zamkniętym pokoju zaczyna cichutko miauczeć, myślę jeszcze trochę Timonku i cię wypuszczę.
To się zdarzyło już kolejny raz, że zabawa z kotem jest niewinna a tu nagle kot rzuca się na mnie, gryzie, drapie tylnymi łapami i ucieka. Mam wrażenie, że czasem jestem zdobyczą dla Timona.
Często za późno roszyfruję sygnały jakie wysyła kot, kiedy jest z czegoś niezadowolony.
Czemu napisałam tego posta z takimi gorzkimi żalami, a mianowicie ślędzę wrocławskie fundacje i jedna z nich zamieściła informację, że pewien właściciel adoptowanego kota, zwrócił go do schroniska czy do opiekunów tymczasowych bo kot ugryzł domownika.
No właśnie, nie wyobrażam sobie aby z powrotem oddać Timona, kocham go takiego jaki jest.
Koty jak ludzie różne mają dni raz dobre raz złe, mój kot dla mnie jest wyjątkowy, czasem mnie zrani na ciele, a jak ciało ranne to i dusza cierpi, dlatego czas goi "rany" i złość mija.
A wieczorem przyszedł słodki kociaczek i ociera się o nogi i wtedy powiedziałam do Timona "coś się przymilasz rudy zbóju".
Pozdrawiam wszystkich kociarzy.

3 komentarze:

  1. Skąd ja to znam... Andrzej jeszcze do tej pory (chociaż już dużo mniej niż wcześniej jak był młodszy) potrafi tak zaatakować - a to skoczy nagle na plecy z zębami i pazurkami, a to na nogi albo ugryzie rękę. I nie wiem dlaczego - bo bawimy się z nim dużo, wybiega się, zmęczy a potem i tak potrafi przyatakować :( Ale taki to może rudy charakterek, cóż zrobić - chyba z Timonem się dobrali idealnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafił Ci się łowca. Coś o tym wiem, też byłam na celowniku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli potrzebny drugi kot. Zajma sie sobą :-)
    Moje sa dwa i wlanie o poranku często sie tłuka razem.
    Jak sie wybawią i wyładuja to mizianki sa dla mnie .....
    Polecam dwa kotysie :-)

    OdpowiedzUsuń